Amunicja termobaryczna jest uważana za jedną z najskuteczniejszych w zwalczaniu umocnionych obszarów i miast.
Co to jest broń termobaryczna?
Zjawisko wybuchu objętościowego jest znane przeciętnemu człowiekowi i spotyka się z nim częściej, niż mu się wydaje. Nie raz i nie dwa w naszym kraju wybuchały młyny, rafinerie cukru, stolarnie, eksplodowały kopalnie. Krótko mówiąc, pomieszczenia, w których gromadzi się zawiesina substancji łatwopalnych lub mieszanina łatwopalnego gazu i powietrza. A tak dobrze znane domowe wybuchy gazu w mieszkaniach, które niszczą całe wejścia, a nawet domy? A wybuchy zbiorników z benzyną, zbiorników podczas prac spawalniczych?
Wszystkie te zjawiska to wybuchy objętościowe. Powstaje mieszanina tlenu (powietrza) i substancji łatwopalnej — iskra, wybuch.
Paliwem niekoniecznie musi być gaz, opary benzyny czy pył węglowy. Zwykłe, bardzo drobne trociny, mąka i pył cukrowy unoszone przez prąd powietrza wybuchają nie gorzej. Wynika to z ogromnej powierzchni kontaktu substancji z tlenem. W tym przypadku proces spalania obejmuje bardzo dużą objętość materii naraz i w bardzo krótkim czasie.
Nie oznacza to jednak, że można zmienić trotyl na pył i zrobić z niego bombę, która będzie miała dużą siłę rażenia. W konwencjonalnych materiałach wybuchowych przekształcanie substancji w dużą ilość silnie rozgrzanych produktów odbywa się trochę inaczej. W przypadku trotylu jest przeciwnie — im bardziej jest on gęsty i ściśnięty, tym lepiej przebiega detonacja. A jeśli trotyl zostanie zamieniony w pył, nie będzie to miało większego efektu niż mączka drzewna.
Zasada działania wybuchu objętościowego jest jasna i wcale nie jest skomplikowana. Należy wytworzyć chmurę aerozolową substancji palnej zmieszanej z powietrzem atmosferycznym, wprowadzić do tej chmury ogień (iskrę), a nastąpi bardzo silny wybuch. Co więcej, zużycie substancji jest kilkakrotnie mniejsze niż w przypadku materiałów wybuchowych o tej samej mocy.
Pozostaje pytanie, jak wytworzyć taką chmurę u celu i jak zainicjować eksplozję, czyli problemy czysto techniczne i konstrukcyjne.
Historia broni termobarycznej przed wprowadzeniem zakazu jej stosowania
Po raz pierwszy amerykańscy konstruktorzy amunicji zajęli się nową bronią mniej więcej w 1960 roku. Jednak przez długi czas prace te nie wykraczały poza laboratoria i pojedyncze próbne eksplozje.
Już wtedy ustalono, że detonacja bomby zawierającej 10 galonów tlenku etylenu spowoduje powstanie chmury paliwowo-powietrznej o promieniu 7,5-8,5 metra. Po 125 milisekundach chmura zostaje zdetonowana przez kilka detonatorów. Powstała fala uderzeniowa ma nadciśnienie czołowe wynoszące 2 100 000 Pa. Dla porównania — aby wytworzyć takie ciśnienie w odległości 8 metrów od ładunku trotylu, potrzeba około 200-250 kg trotylu.
W odległości 3-4 promieni, tj. 22,5-34 m, ciśnienie w fali uderzeniowej szybko maleje i wynosi już około 100 000 Pa. Do zniszczenia samolotu przez falę uderzeniową potrzebne jest ciśnienie od 70 000 do 90 000 Pa. W związku z tym taka bomba po ładunku jest w stanie całkowicie obezwładnić zaparkowany samolot lub helikopter w promieniu 30-40 m od miejsca detonacji.
Jednak wojsko amerykańskie zainteresowało się nową bronią dopiero w czasie wojny we Wietnamie. Trzeba było wówczas w krótkim czasie oczyścić w dżungli lądowiska dla helikopterów. Faktem było, że Vietcong szybko zauważył bardzo dużą zależność regularnych jednostek US Army od dostaw amunicji, żywności i innych materiałów. Jeśli Amerykanie wnikną głębiej w dżunglę, wystarczy przerwać ich linie zaopatrzenia i ewakuacji — co na ogół nie jest bardzo trudne — by skazać ich na stopniową śmierć.
Użycie helikopterów do dostarczenia zaopatrzenia do dżungli było bardzo trudne, a nawet niemożliwe, ze względu na brak otwartych terenów nadających się do lądowania. Oczyszczenie dżungli tylko dla jednego śmigłowca Iroquois wymagało od 10 do 26 godzin pracy plutonu inżynieryjnego, podczas gdy w walce często wszystko udawało się załatwić w ciągu 1-2 godzin.
Pierwsze użycie
Bomby objętościowe zostały po raz pierwszy użyte we Wietnamie latem 1969 r. w celu oczyszczenia dżungli. Efekt przerósł wszelkie oczekiwania. Iroquois mógł przenosić 2-3 takie bomby (bezpośrednio w kokpicie). Wybuch jednego z nich w każdej dżungli tworzył wystarczająco dobre miejsce do lądowania.
Bardzo szybko Amerykanie zaczęli używać nową broń do oczyszczania dżungli wokół swoich twierdz i wzdłuż szlaków komunikacyjnych. Jednocześnie wywierały one bardzo silny wpływ na bojowników Wietkongu. Faktem jest, że chmura rozpylonego paliwa działa zgodnie z prawami zwykłego gazu i przedostaje się do konstrukcji, które nie są hermetycznie zamknięte. Wybuch następuje więc nie tylko na zewnątrz konstrukcji, jak w przypadku konwencjonalnego wybuchu amunicji, ale także wewnątrz konstrukcji.
Pierwsze próbki amunicji termobarycznej o dużej objętości miały dość małe rozmiary i pojemność (do 10 galonów). Po zrzuceniu na stosunkowo niewielką wysokość otwierano spadochron hamujący, który zapewniał stabilizację bomby. Z przedniej części bomby spuszczono linę o długości 5-7 m, na której umieszczono ciężarek. Zmniejszenie napięcia liny w momencie zetknięcia z podłożem spowodowało rozpoczęcie operacji wyzwalania.
Próby skonstruowania amunicji o większym kalibrze nie powiodły się z powodu trudności technicznych. Znaleziono obejście tego problemu — bomby kasetowe. W jednej kasecie znajdowało się kilka bomb detonacyjnych o masie 32,6 kg. Te kilka bomb zostało rozmieszczonych na pewnym obszarze, zwiększając w ten sposób rozmiar chmury.
Podjęto próbę skonstruowania amunicji termobarycznej do penetracji pól minowych. Do tego celu planowano użyć 30-lufowej wyrzutni rakietowej Zuni (wielostrzałowej). Pociski były wystrzeliwane kolejno na tym samym kursie, ale z różnych odległości. Zakładano, że jedna salwa wystarczy, aby uzyskać przejście w polu minowym o głębokości 100 m i szerokości 10-12 m.
Dlatego amunicja ta nie jest uniwersalna, a zakres jej stosowania zależy od tego, jaki rodzaj amunicji i broni jest w danym przypadku odpowiedni i najskuteczniejszy.
Użycie przez Rosję broni termobarycznej
Jeszcze za czasów ZSRR Rosja użyła bomb termobarycznych przeciwko Chinom w 1969 r. i Afganistanowi w 1979 r.
Rosja użyła takiej broni w Czeczenii w 1999 roku, co miało katastrofalne skutki humanitarne i co potępiła organizacja Human Rights Watch.
Zauważono również, że Rosjanie rozmieścili broń termobaryczną w Ukrainie jeszcze przed rozpoczęciem wojny w 2022 roku. Ich nieoficjalne imiona to Buratino i Sołncepiok.
O użyciu broni termobarycznej w Ukrainie po raz pierwszy poinformowało wojsko w styczniu 2015 r.
W tym czasie dowódca 93. brygady Oleh Mykats poinformował, że na lotnisko w Doniecku przywieziono cztery takie jednostki. Jeden z nich zdołał oddać kilka strzałów, zanim ukraińscy obrońcy zasypali go ogniem artyleryjskim.
Następnie, we wrześniu 2015 roku, o możliwym użyciu broni termobarycznej w Ukrainie donieśli również obserwatorzy OBWE. Jednostki te zostały zauważone w tymczasowo okupowanych częściach obwodu ługańskiego.
Szczerze mówiąc, to trochę niepokojący artykuł. Przynajmniej dla mnie. Co nie zmienia faktu, że bardzo ciekawy.